Przysięga Wietrznego Jeźdzca
David WeberKoniokradzi hradani nie są zbyt popularni wśród Sothoii.
Istnieje pewna drobna kwestia tysiąca lat wzajemnych najazdów i rzezi, a poza tym jeszcze znany wszem i wobec fakt, że wszyscy hradani – a zwłaszcza Koniokradzi – są krwiożerczymi barbarzyńcami podatnymi na niepohamowane napady berserkerskiej furii i żądzy krwi. Nie wspominając już o przyczynie, dla której zostali nazwani "Koniokradami": o przekonaniu, iż ukochane bojowe konie Sothoii stanowią kulinarne przysmaki.
Co zatem robi Koniokrad Bahzell Bahnakson w samym środku Wietrznej Równiny Sothoii?
Oczywiście stara się ujść z życiem. Nie będzie to jednak łatwe. Jest on nie tylko Koniokradem, ale synem władcy Koniokradów oraz ambasadorem Koniokradów przy baronie Tellianie, najpotężniej-szym ze wszystkich szlachciców Sothoii. Sytuację nieco komplikuje wrogość, z którą spotyka się jako Koniokrad, któremu Tellian poddał całą armię... mając nad Bahzellem przewagę liczebną trzydzieści do jednego. I jako ten, który został uznany wybrańcem Tomanaka, Boga Wojny i Sprawiedliwości – co Sothoii uważają za najgorsze świętokradztwo.
Już samo to wystarczyłoby pewnie, żeby było gorąco, ale istnieją jeszcze ogromne rumaki – stworzone za pomocą magii konie, inteligencją dorównujące ludziom, z zadawnionymi gorzkimi wspomnieniami. A także zbliżająca się śmiercionośna konfrontacja pomiędzy wojowniczkami Sothoii i jednym z wasali Telliana. I knowania najbardziej zażartego politycznego wroga barona Telliana, który poprzysiągł zniszczyć kruchy pokój, jaki starają się zbudować Tellian i Bahzell. Gdy doda się do tego złych czarodziejów, hordy nieumarłych demonów, przynajmniej dwóch Mrocznych Bogów, skrytobójców i w końcu jedną strasznie zdeterminowaną czternastolatkę, Bahzell ma ręce pełne roboty.
Na szczęście ma kilku przyjaciół do pomocy.
Na nieszczęście jednak, jego kłopoty dopiero się zaczynają...